Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie słoneczną Italię…
… promienie słońca ogrzewają Wasze twarze, przez chwilę słychać warkot przejeżdżającej pospiesznie Vespy, z dala dobiega śpiewne mamma mia…
… delikatny powiew ciepłego wiatru działa orzeźwiająco – czyżby scirocco nadciągał z południowego wschodu?
… czujecie dobiegający z pobliskiej pizzerii zapach idealnie wypieczonej pizzy?
…i jeszcze ten aromat… aromat świeżo zmielonej kawy…

No właśnie… jaka jest ta słynna włoska kawa?
Klasyczna włoska kawa, którą Włosi piją na okrągło jest mocna, aromatyczna i… lilipucich rozmiarów. Włoskie bary oczywiście serwują cappuccino, caffè americano, caffè macchiato, caffè freddo…

Jednak, jeśli ktoś zamawiając caffè we Włoszech liczy na dużych (lub chociaż średnich) rozmiarów kubek czarnego napoju rodem z kawiarni pewnej słynnej światowej amerykańskiej marki, to przeżyje spore rozczarowanie. We Włoszech zamawiając kawę czyli caffè, zamawiamy automatycznie malutkie espresso. Żadne tam caffè espresso, po prostu caffè, co dla Włochów rozumie się samo przez się.
Ale, ale… już samo zamówienie kawy w biegu i wypicie jej stojąc przy barze – jak często robią to Włosi – jest nie lada wyzwaniem. Prawdziwy włoski bar rządzi się bowiem swoimi prawami. Nawet jeśli jest pełen ludzi po brzegi, nikt nie wypróbuje tak prostego wynalazku jak “kolejka”. Wszyscy klienci rozproszą się po całym lokalu, zdziwiłby się jednak ten, kto myślałby, że barista wpadnie w panikę. Nic bardziej mylnego. Otóż, dziwnym, sobie tylko znanym sposobem, kiedy ekspresy buchają parą, a świeża kawa właśnie się mieli, barista ze stoickim spokojem serwuje kolejną minifiliżankę, przestrzegając (!) kolejności wchodzących do lokalu klientów. W całym tym harmidrze doskonale orientują się i sami kawosze, którzy – w przypadku drobnego potknięcia baristy – upominają się ze spokojem o swoją kawę.

Nie pozostaje nic innego, niż stwierdzić, że “w tym szaleństwie jest metoda” i wypowiedzieć magiczne un caffè, per favore.
1 pensiero su “Un caffè per favore czyli poproszę kawę”