Katania to specyficzne miasto – miasto sprzeczności, tajemnic, kontrastów, miasto, w którym na każdym kroku można natknąć się na coś, co zaskoczy i zadziwi.
Takie oto cudo znalazłam, spacerując wzdłuż wysokiego i (jak mi się wydawało) nieciekawego obdrapanego płotu…

Kto wie, jakie listy wędrowały za pośrednictwem tej skrzynki do rąk adresata… Kto wie, jaka posiadłość kryje się za już nie takim nieciekawym murem…
A może warto byłoby dotrzeć do historii rodu zamieszkującej niegdyś rezydencje za płotem i do zdjęcia dodać stosowny artykuł? Może kiedyś…
Tymczasem niech zdjęcie rozbudzi wyobraźnię w chłodne lutowe popołudnia.